Czy można dziś jeszcze kogokolwiek zaskoczyć, a już tym bardziej zachwycić, czerpiąc inspirację z punka, nowej fali i rodzimej sceny alternatywnej sprzed 20–30 lat? Jak najbardziej. Mona Polaski to przykład na to, że punk jest nieprzemijalnym punktem wyjścia do tworzenia muzyki zarówno przebojowej, jak i wbijającej się do głowy. Dokładając do tego bezczelną i pozbawioną dosłowności chwytliwość, wyjętą żywcem z dorobku polskiej piosenki lat 80., otrzymujemy twór cudownie unikatowy, niepoważny i ponadczasowy. Formacja zaskakuje stylistyczną żonglerką, czerpiąc przy tym tekściarskie inspiracje z okolic wspomnianej krajowej alternatywy przełomu wieków.
Czy można dziś jeszcze kogokolwiek zaskoczyć, a już tym bardziej zachwycić, czerpiąc inspirację z punka, nowej fali i rodzimej sceny alternatywnej sprzed 20–30 lat? Jak najbardziej. Mona Polaski to przykład na to, że punk jest nieprzemijalnym punktem wyjścia do tworzenia muzyki zarówno przebojowej, jak i wbijającej się do głowy. Dokładając do tego bezczelną i pozbawioną dosłowności chwytliwość, wyjętą żywcem z dorobku polskiej piosenki lat 80., otrzymujemy twór cudownie unikatowy, niepoważny i ponadczasowy. Formacja zaskakuje stylistyczną żonglerką, czerpiąc przy tym tekściarskie inspiracje z okolic wspomnianej krajowej alternatywy przełomu wieków.