Muzyka tak delikatna, że aż krucha. Minimalizm środków, maksimum emocji. Magda Kluz nie jest kolejną artystką wpisującą się jedynie w singersongwriterski paradygmat – to twórczyni niebywale świadoma i konsekwentnie rozwijająca swoją karierę w oparciu o autorski pomysł na brzmienie, w którym łączą się elementy dream popu, soft indie czy americany. Nienachalność, a momentami wręcz błogość jej muzyki jest urzekająca, a dokładając do tego delikatny, kojący głos, otrzymujemy twórczość, która chce otulić słuchacza i szepnąć mu do ucha, że wszystko będzie dobrze. Jej ubiegłoroczny, długogrający debiut zatytułowany Głębiny jest tego najlepszym dowodem.
Muzyka tak delikatna, że aż krucha. Minimalizm środków, maksimum emocji. Magda Kluz nie jest kolejną artystką wpisującą się jedynie w singersongwriterski paradygmat – to twórczyni niebywale świadoma i konsekwentnie rozwijająca swoją karierę w oparciu o autorski pomysł na brzmienie, w którym łączą się elementy dream popu, soft indie czy americany. Nienachalność, a momentami wręcz błogość jej muzyki jest urzekająca, a dokładając do tego delikatny, kojący głos, otrzymujemy twórczość, która chce otulić słuchacza i szepnąć mu do ucha, że wszystko będzie dobrze. Jej ubiegłoroczny, długogrający debiut zatytułowany Głębiny jest tego najlepszym dowodem.